Kajakiem z Mazur do Poznania

mapa podróży kajakiem z Mazur do Poznania
Trasa wodnej podróży Mazury-Poznań

Czy da się przepłynąć kajakiem ze wschodu polski na zachód?? Jak najbardziej, dzięki licznym kanałom które łączą rzeki i jeziora można przepłynąć Polskę od granicy wschodniej do zachodniej. Jedyna przeszkadza to czas. Ale żeby zacząć należy też dojechać więc wieczorem wystartowaliśmy z Gorzyczek, aby rano zacząć się pakować do kajaków.

Jezioro Wigry

Naszą podróż kajakami rozpoczęliśmy w miejscowości Gawrych Ruda, dzięki uprzejmości właścicieli wystartowaliśmy z Plaży u Jawora. Jak już pewnie się zorientowaliście starujemy na jeziorze Wigry które to jest w Wigierskim Parku Narodowym. Pomimo wczesnej majówki pogoda bardzo nam dopisała. Pokonując piękne jezioro Wigry, które było praktycznie gładkie dopływamy do Bazy Rybackiej WPN i z jeziora Postaw kierujemy się na Czarną Hańczę.

Jeśli myślicie, że wpłynięcie do rzeki jest łatwe i proste to nic z tego. Bez użycia nawigacji się nie da. Ujście jest zarośnięte Pałką Wodną i trzeba wiedzieć gdzie wpłynąć, aby dobrze prześliznąć się z jeziora do rzeki. Przepływając Czarną Hańczę mijamy mnóstwo ptactwa, a w szczególności łabędzie które w okresie majowym wysiadują jaja. W pierwszy dzień pokonaliśmy 53 kilometry i obóz rozbiliśmy przy rzece.

Kanał Augustowski

Po wczesnym śniadaniu zbieramy się w dalszą podróż w kierunku kanału Augustowskiemu. Mijamy liczne miejsce przystankowe dla kajakarzy i wypożyczalnie kajaków które tutaj funkcjonują. Po 9,3 km dopływamy do połączenia Czarnej Hańczy z kanałem Augustowskim, a po 300 metrach wodujemy się w śluzie Sosnówek. Następnie mijamy śluzę Mikaszówka, Perkuć i podwójną śluzę Paniewo, Gorczyca, Swoboda by po pokonaniu jeziora Studzieniczne przepuścić przez śluzę Przewięź turystyczny katamaran.

Pokonując jezioro Białe Augustowskie oraz Necko dopływamy do Augustowa. Po prześluzowaniu się śluzą Augustów kierujemy się kanałem na śluzę Białobrzegi. Tutaj mimo spóźnienia zostajemy zwodowani, a dzięki uprzejmości śluzowego dostajemy informacje, że można ominąć kolejną śluzę Borki (na którą nie zdążymy), rzeką Netta. Po przepłynięciu 9 śluz wielu jezior i jeziorek i pokonaniu 54 kilometrów zakończyliśmy dzień w dziczy.

Biebrza

Trzeciego dnia mijamy śluzę Borki i Sosnowo wracamy z rzeki Netta na kanał Augustowski. Po pokonaniu śluzy Dębowo wpływamy na Biebrzę. Biebrzą płyniemy przez Biebrzański Park Narodowy, w połowie dnia nastąpiła zmiana pogody, słońce schowało się za chmury, zaczęło wiać i występowały przelotne opady. Nie narzekając ciśniemy dalej, aż do Twierdzy Osówka gdzie nocujemy na kempingu Bóbr. Mimo opadów i wiatru nocujemy pod zadaszeniem. Po pokonaniu 61 kilometrów ładujemy power-banki i odpoczywamy przed kolejnym dniem.

Narew

Czwartego dnia ruszamy o świcie na szczęście nie pada. Niebo jest zachmurzone i troszeczkę wieje lecz mimo tych przeciwności płyniemy przez Park Biebrzy. Mijamy trawy i trawy, i trawy, w połowie trasy robimy przerwę w Biebrzańskim Parku Narodowym na kempingu Biały Grąd. Krótki postój i po nakarmieniu oczu pięknym krajobrazem ruszamy dalej. Po pokonaniu Biebrzy wpływamy do Narwi, tutaj woda się uspokaja zaczyna być płasko. Po około 10 kilometrach dopływamy na dziki kemping koło Niwkowo gdzie rozbijamy biwak, suszymy się i odpoczywamy przed kolejnym dniem. Dzisiaj 62 kilometry za nami.

Deszcz

Ranek budzi nas mżawką, nie ma na co czekać zbieramy się i po śniadaniu wskakujemy do kajaków i w drogę. Niestety pogoda piątego dnia nas nie rozpieszcza, mocny wiatr i deszcz przez cały dzień. Dopływamy do Łomży i mijamy port Łomża, trafiamy też na zrzut ścieków do wody. Z racji niepogody jest to jeden z dni kiedy robimy najmniej kilometrów, przemoczeni i zziębnięci kończymy w lesie między Łomżą, a Nowogrodem po pokonaniu 51 kilometrów. Wygrzewamy się przy ognisku i w miarę możliwości suszymy się przed kolejnym dniem. Wieczorem pogoda się uspokaja i podziwiamy zachód słońca.

Ostrołęka

Szóstego dnia poranek jest chłodny, ciepło poubierani wsiadamy do kajaków. Szybkim ruchem tułowia unikam wywrotki przy brzegu, ufff niewiele brakowało. Płyniemy w kierunku Ostrołęki, kilometry lecą, z chwili na chwilę robi się coraz cieplej i coraz mniej mamy na sobie ubrań. Za Nowogrodem mijamy Ciężki Schron Bojowy “Most”. Na wysokości elektrowni Ostrołęka zauważamy obserwującego nas łosia. Mijamy miejską plażę i port następnie miasto Różan i po 28 kilometrach kończymy. Pogoda nam dopisała i dzisiaj pękło 100 kilometrów. Wieczorem jeszcze mieliśmy odwiedziny bobra.

Jezioro Zegrzyńskie

W nocy pada, nad ranem mżawka chęci brak, ale nie ma co narzekać szybkie śniadanie i siedzimy w kajakach. W Pułtusku robimy sobie przerwę na rozgrzewającą kawę i fast food w znanej sieciówce. Mijamy Kemping Łubienica, a popołudniu dopływamy do jeziora Zegrzyńskiego, jest dość spokojnie, przepływamy do stopnia wodnego w Dębe gdzie mamy przenoskę kajaków. Koła miejscami grzęzną w piasku, ale dajemy radę i po chwili odpoczynku płyniemy dalej. Po ok 17 kilometrach za stopniem wodnym rozbijamy obóz za miejscowością Sikory. Dzisiaj 72 kilometry za nami.

Wisła

Ósmego dnia zaczynamy dzień bez deszczu. Dzisiaj kończymy Narew, mijamy Nowy Dwór Mazowiecki, Twierdze Modlin oraz Spichlerz i wpadamy do Wisły. Królowa Polskich rzek rozlewa się szeroko, robimy przerwę na plaży pośrodku koryta, aby trochę się wygrzać. Dopływamy dzisiaj do mariny w Płocku. Idziemy na zakupy i regenerujemy siły przed Zalewem Włocławskim. Dzisiaj pokonaliśmy 91 kilometrów. Z minusów to niestety w łaźni leci tylko zimna woda więc był szybciutki prysznic.

Zalew Włocławski

Wstajemy wcześnie rano, aby z samego rana zaatakować zalew, pogoda piękna, woda gładka. Niestety noc nieprzespana bo karaoke było do samego rana na dodatek brama wyjściowa była zamknięta już mieliśmy rozpakowywać kajaki i je przenosić przez płot, ale na szczęście zjawił się bosman. Z powodu późnego startu nie zdążyliśmy na 11 na śluzowanie we Włocławku i mieliśmy ok 2 godzinnej obsuwy. Zalew był bardzo spokojny i nie falował nawet trafiliśmy na wiatr w plecy, który jest tutaj rzadko spotykany. Po śluzowaniu płyniemy dalej mijamy barki, które transportują ogromny zbiornik do Płocka. Przed Nieszawą na 699 kilometrze Wisły rozbijamy obóz. Dziewiątego dnia zrobiliśmy 63 kilometry.

Solec Kujawski

To już dziesiąty dzień naszej podróży, rano się pakujemy, śniadanko i na wodę, ale bez pośpiechu, dzisiaj w planie dopłynięcie w okolice Bydgoszczy. Mijamy Nieszawę i przeprawę promową, Ciechocinek, i Toruń. Mijamy kopalnie piasku na Wiśle, wracają wspomnienia z wyprawy rok wcześniej. Przed Solcem Kujawskim zamawiamy obiadek z dowozem na przeprawę promową. Po przypłynięciu oczekujemy na dostarczenie obiadu obserwując jak nowy prom Flisak kursuje tam i z powrotem. Po odpoczynku udajemy się troszeczkę dalej na nocleg. Jutro Bydgoszcz i Brda pod prąd. Dzisiaj pokonaliśmy 65 kilometrów.

Bydgoszcz

Dzień jedenasty wstajemy wcześnie i pakujemy się do kajaków. Wpływamy do Bydgoszczy i kolejne śluzy przed nami. Pierwsza śluza Czersko Polskie na Brdzie przeciskamy się koło pchaczy i dzwonimy do śluzowego, aby nas ze śluzował. Jakie było nasze zaskoczenie gdy usłyszeliśmy, że nie śluzują kajaków. Na szczęście po rozmowie i konsultacji zostaliśmy ze śluzowani, ale to jeszcze nie był koniec niespodzianek na dzisiaj. Płyniemy Brdą w górę rzeki, mijamy tor regatowy, przepływamy przez centrum miasta podziwiając jego architekturę. Mijamy po drodze wioślarzy i wioślarki, policyjną motorówkę, która się nam bacznie przygląda i dopływamy do śluzy Miejskiej.

Po odnalezieniu śluzowego prosimy o śluzowanie mówi, że ok ale po zobaczeniu kajaków sprzeciwia się bo nie śluzują kajaków wyczynowych. Po rozmowie i wytłumaczeniu że mamy kajaki turystyczne oraz że śluzowali nas na Włocławku daje się przekonać. Jeszcze kawałeczek i wpływamy do kanału Bydgoskiego i śluzy Okole. Następnie kanałem płyniemy na śluzę Czyżykowo, Prądy i Osowa Góra, a stamtąd dopływamy do Połączenia kanału Bydgoskiego i Górnonoteckiego. Górnym kanałem Noteckim pokonujemy śluzę Lisi Ogon i Łochowo mijamy zaparkowane w kanale domy na wodzie, i dopływamy do śluzy Dębinek Północny i Dębinek Południowy. Zabrakło nam czasu i gdy dopłynęliśmy do śluzy Frydrychowo była już nieczynna. Przed śluzą rozbiliśmy obóz aby rano ruszyć w dalszą drogę. Od Bydgoszczy płyniemy cały czas w górę rzeki/kanału czyli pod prąd. Pokonaliśmy tego dnia 50 kilometrów.

Noteć

Dwunastego dnia o 7.00 stawiamy się przed śluzą. Pada od rana ale wciągu dnia przestaje jedynie pojawia się wiatr. Śluza Frydrychowo za nami następnie Antoniewo. Za tą śluzą płyniemy już Notecią. Kolejna śluza Łabiszyn i jezioro Wolickie. Czas leci ostatnie śluzowanie o 14, nie zdążymy. Mała przerwa na zakupy w zielonym sklepie, w miejscowości Barcin. Nogi rozprostowane więc ciśniemy dalej. Jezioro Mielno potem Przesmyk i dopływamy do śluzy Pakość niestety nieczynna – musimy przenosić. Mijamy Inowrocław i Zakłady Sody Mątwa. Rozbijamy obóz ok 10 kilometrów przed jeziorem Szerlej. Dzisiaj 62 kilometry za nami.

Warta

Trzynasty dzień nie zapowiadał się ciekawie, całą noc i rano wiało. Przepływamy jezioro Szarlej następnie jezioro Gopło. Gdy jesteśmy na jeziorze przestaje wiać. Mijamy Kruszwicę i Mysią wieżę, Popowo i Pałac Trzcińskich, Złotowo i prom Złotowo-Ostrówek, Połajewo i plażę Połajewo, aż dopływamy do śluzy Koszewo. Na śluzowanie trzeba czekać, nie tracimy czasu przenosimy. Od końca jeziora Gopło płyniemy kanałem Ślesińskim. Kolejna śluza Gawrony też trzeba czekać, nie jest łatwo ale przenosimy. Wpływamy na czyściutkie jezioro Ślesińskie, mijamy Ślesin i plaże miejską po czym płyniemy jeziorem Mikorzyńskim, Wasoskim i Piątnowskim.

To najwyższe punkty teraz będziemy płynąć już tylko w dół kanałem Warta-Gopło. Dopływamy do śluzy Piątów, nie czekamy przenosimy. Kolejna śluza Morzysław też przenosimy. Za śluzą wskakujemy do Warty, nurt zdecydowanie przyspiesza. Dopływamy do Konina sprawdzamy zegarki, no niestety nie zdążymy do mariny Ląd, za dużo czasu straciliśmy na przenoskach więc zapada decyzja – kolacja w Koninie. Parkujemy w centrum i idziemy na pizzę. Po odpoczynku udajemy się dalej na nocleg. Dzisiaj 70 km za nami. Mimo nie osiągniętego celu jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy, w Koninie miała zakończyć się moja podróż, a zostały mi jeszcze dwa dni wyprawy.

Marina Ląd

To już dwa tygodnie na wodzie. Zwijamy się rano skoro świt jeszcze trochę drogi przed nami, a w planie obiad w marinie Ląd. Po drodze mija nas spora grupa na skuterach, robią sporą fale ale dajemy radę i ciśniemy dalej. Dobijamy do mariny kawa, obiadek i lody na poprawę humoru. Trochę dzisiaj wieje mimo że słońce cały czas świeci. Po odpoczynku wskakujemy i płyniemy dalej. Mijamy sporo promów rzecznych. Wpływamy do Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego. Kawałek za ujściem Prosny rozbijamy obóz. Dzisiaj 52 kilometry za nami niby nie dużo ale po wczorajszym maratonie należało nam się trochę odpoczynku.

Jaszkowo

Dzień piętnasty to ostatni dzień mojego całodniowego machania łopatą, jutro kończę moją podróż przed Poznaniem. W nocy nie było szczególnie ciepło, ranek też nie rozpieszczał, nie ma na co czekać trzeba się zbierać i na wodę. Słońce dość szybko wstało i zaczęło nas rozgrzewać wiatr umilkł i zrobiło się przyjemnie. Mijamy Nowe Miasto nad Wartą, most kolejowy w Solcu, port w Śremie, kilka łódek i kajakarzy po drodze.

Z polecenia miejscowego kajakarza stajemy przy stadninie koni w Jaszkowie na obiad (bardzo smaczny). Po odpoczynku mkniemy w kierunku Poznania. Przed Poznaniem rozbijamy obóz. Dzisiaj 83 kilometry za nami.

Poznań

Mój ostatni dzień szesnasty po kontakcie z kierowcą który po mnie przyjeżdża ustalamy, że odbierze mnie w Poznaniu. Płyniemy bez pośpiechu do Klubu na Fali Poznań. Tutaj robimy sobie przerwę na poranną kawę. Tu rozstaje się z towarzyszem podroży Damianem który płynie dalej, a ja wracam do domu, mój wolny czas właśnie dobiegł końca.

Podsumowanie

W sumie od jeziora Wigry do Klubu na Fali w Poznaniu wyszło mi 1002 kilometry pokonane wodą. Przepłynąłem 24 śluzy, 2 ominąłem, a 5 przenosiłem w sumie było ich 31. Pokonałem niezliczoną ilość jezior i jeziorek. Były to niezapomniane 16 dni wodnej wędrówki dzięki której zwiedziłem Polskę z innej perspektywy. Dziś może bym tak nie gnał, tylko bardziej delektował się otaczającą nas przyrodą. Dla mnie jest to zdecydowanie świetnie spędzony czas bez otaczającego nas pośpiechu i hałasu. Zobaczymy jaką przygodę przyniesie nam nowy rok.